– Co roku jesteśmy zobowiązani wykonać przegląd auta, nie dlatego, że jest zepsute, ale po to, by potwierdzić, że jest sprawne i że nas nie zawiedzie w kluczowym momencie. Chciałbym, żeby mężczyźni dbali o siebie tak jak o swoje samochody – mówi dr hab. Piotr Jarzemski, prof. UMK z Katedry Urologii na Wydziale Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum UMK.
W listopadzie na całym świecie gwałtownie przybywa mężczyzn noszących wąsy, które są symbolem kampanii Movember. – Poprzez eksponowanie męskich cech fizjonomii, czyli wąsów zapuszczanych lub przyklejanych promujemy profilaktykę chorób nowotworowych męskich narządów płciowych – mówi prof. dr. hab. Tomasz Drewa, kierownik Katedry Urologii i Andrologii na Wydziale Lekarskim Collegium Medicum UMK.
Termin Movember powstał w wyniku połączenia dwóch angielskich wyrazów: moustache – wąsy oraz November – listopad, który uznawany jest za międzynarodowy miesiąc walki z męskim rakiem. Akcja zapoczątkowana w 1999 r. w Australii jest też wyrazem solidarności z osobami zmagającymi się z nowotworami gruczołu krokowego (prostaty) oraz jąder. A problem jest coraz większy.
Obecnie 25 proc. wszystkich nowotworów wykrywanych na świecie u mężczyzn to nowotwory narządów moczowo-płciowych, a najczęściej rozpoznawanym nowotworem jest rak gruczołu krokowego – mówi prof. Jarzemski. – Polska nie odbiega od tych statystyk, zachorowalność panów na raka układu płciowego jest podobna jak w krajach Europy Zachodniej.
Przed rakiem jąder i prostaty nie da się ustrzec. Oba nowotwory cechują się jednak dość dobrymi rokowaniami. W przypadku tego pierwszego leczenie daje dobry wynik w ponad 95 proc., a drugiego – nawet ponad 98 proc. Tak dobre rezultaty można osiągnąć tylko pod warunkiem wczesnego rozpoznania guza. Dlatego kluczowa w obu przypadkach jest szybka diagnoza. – Jeśli chodzi o leczenie nowotworu gruczołu krokowego, jesteśmy w europejskiej czołówce, mamy nowoczesny sprzęt, umiejętności i świetnych specjalistów – zapewnia prof. Jarzemski, kierownik Katedry Urologii w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy. – Potrafimy leczyć tego raka, a pacjenci na terapię do naszego województwa przyjeżdżają z całej Polski. Skuteczne leczenie ma jednak jeden podstawowy warunek – panowie muszą się badać i szybko do nas trafiać.
Ryzyko rośnie z wiekiem
Z tym jest jednak problem. Nowotwór prostaty dosięga przede wszystkim mężczyzn po 60. roku życia. Ryzyko zachorowania rośnie wraz z wiekiem. Szacuje się, że na raka prostaty zachoruje co trzeci mężczyzna w wieku od 50 do 80 lat oraz 80 proc. mężczyzn po 80. roku życia. A panów w tym wieku przybywa, bo właśnie 60. – 70. urodziny obchodzą mężczyźni z powojennego wyżu demograficznego. Poza tym wydłuża się długość życia, więc potencjalnych pacjentów oddziałów urologicznych również przybywa. – Problem polega na tym, że mężczyźni rzadko mówią o swoich chorobach, bo to burzy wizerunek macho, osoby silnej, sprawnej fizycznie, stanowczej i władczej – tłumaczy naukowiec z Wydziału Nauk o Zdrowiu CM UMK. – A o problemach z oddawaniem moczu, wzwodem prącia czy o jądrach nie rozmawiają już wcale, bo to ich zdaniem, temat wstydliwy.
Urolog ze Szpitala im. Biziela zauważa, że kobiety radzą sobie znacznie lepiej z rozmową o intymnych problemach, dotyczących ich zdrowia, może dlatego, że regularnie chodzą do ginekologów, rodzą dzieci, później z dziećmi odwiedzają specjalistów, mają większą styczność z medycyną, przez co cytologia szyjki macicy lub mammografia piersi stały się dla nich czymś naturalnym, badaniem okresowym. Natomiast u mężczyzn wciąż jest z tym kłopot. – W gabinecie mam dwa krzesła: jedno dla pacjenta mężczyzny, drugie dla jego żony, partnerki – mówi prof. Jarzemski.
Wizyty przeważnie zaczynają się od tego, że to kobieta zwraca uwagę, iż jej mąż, partner wstaje w nocy do toalety i oddaje mocz znacznie dłużej niż kiedyś, że coś jest nie tak. Gdy pytam mężczyznę, czy zauważył jakieś zmiany, przeważnie odpowiada, że wszystko jest w porządku. Jak w takim razie mamy przekonać panów do badań profilaktycznych, czyli regularnego sprawdzania stanu swojego zdrowia, zanim wystąpią pierwsze objawy choroby?
Podstawowym badaniem profilaktycznym nowotworu prostaty jest określenie wartości stężenia PSA we krwi. PSA (Prostate Specific Antygen) to glikoproteina powstająca w komórkach nabłonkowych gruczołu krokowego, która jest uwalniana do krwiobiegu w wyniku jego uszkodzenia. Jak tłumaczy prof. Jarzemski, jej podwyższone stężenie nie musi od razu świadczyć o nowotworze, ale jest sygnałem, że z gruczołem krokowym dzieje się coś złego. Badanie stężenia PSA jest tanie, proste i szybkie. Wynik jest znany w ciągu kilku minut. W przypadku podwyższonych parametrów kolejnym krokiem jest USG prostaty oraz badanie per rectum. – Nowotwór prostaty dotyka głównie mężczyzn w przedziale 60+, nie oznacza to jednak, że badania profilaktyczne powinniśmy zaczynać dopiero w tym wieku – mówi urolog. – Najmłodszy pacjent cierpiący na raka prostaty, którego operowałem, miał 39 lat. Dlatego powinniśmy zacząć się badać po czterdziestce. Jak często? Najlepiej raz w roku, ale wszystko zależy od wyników pierwszego badania, od obciążeń rodzinnych chorobami nowotworowymi i innych czynników. Jeżeli wszystko jest w porządku w początkowym okresie, można się badać raz na dwa lata.
– Problem oczywiście stanowi kwestia dostępności urologów dla pacjentów – dodaje prof. Drewa. – Kobiety mają bezpośredni dostęp do ginekologa, mogą się umówić na wizytę bez skierowania, a mężczyzna do urologa nie może. Musi iść najpierw do swojego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej i wyłuszczyć mu problem, który często jest problemem intymnym i nie zawsze panowie chcą z lekarzem rodzinnym o nim rozmawiać. Poza tym takie rozwiązanie mnoży wizyty i wydłuża proces leczenia. Jako Polskie Towarzystwo Urologiczne staramy się ten problem rozwiązać.
Nie wstydź się
Na przeciwnym "biegunie wiekowym" plasuje się rak jądra, który dotyka ludzi młodych, najczęściej w wieku 20-30 lat.
W tej grupie są studenci i młodzi naukowcy, również z naszego uniwersytetu – podkreśla prof. Jarzemski. - Rak jądra jest wstydliwą i groźną chorobą, ale jednocześnie jest chorobą chyba najłatwiejszą do "samorozpoznania" i to w bardzo wczesnym stadium.
Jądra to część męskiego ciała idealna do samobadania. Znajdują się poza organizmem, w mosznie, co znacznie ułatwia badanie. Wystarczy po gorącej kąpieli lub prysznicu, gdy mięśnie moszny są najbardziej rozluźnione, złapać obu dłońmi jądro i obracając je delikatnie pomiędzy kciukami a pozostałymi palcami sprawdzić, czy jest gładkie. Podczas samobadania jąder powinniśmy zwrócić uwagę na niepokojące zgrubienia, podejrzane wypukłości oraz zmiany w wyglądzie lub kolorze skóry. Należy pamiętać, że jedno jądro jest nieco mniejsze od drugiego. W czasie badań nie powinniśmy odczuwać bólu czy dyskomfortu. W razie jakichkolwiek wątpliwości najlepiej skontaktować się z urologiem lub lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej.
W środę 22 listopada w godz. 14.30-18.30 studenci z bydgoskiego oddziału Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny IFMSA-Poland w Uniwersyteckim Centrum Sportowym przy ul. św. Józefa 17 w Toruniu będą edukować na temat prewencji męskich nowotworów oraz uczyć techniki samobadania jąder.
– Bardzo często zdarza się, że panowie trafiający do urologa mówią, że to ich partnerka wyczuła niepokojące zmiany na jądrze – zauważa prof. Jarzemski. – To o tyle ciekawe, że rzadko słyszy się, że partner wyczuł niepokojące zmiany na kobiecych piersiach. Panie bardziej troszczą się nie tylko o swoje zdrowie, ale również o zdrowie swoich partnerów.
Leczenie raka jądra to chyba jeden z największych sukcesów medycyny. Pierwszym etapem terapii jest usunięcie zmiany w jądrze lub całego jądra. Usunięcie jednego jądra nie wpływa na produkcję plemników, zmniejszenie poziomu testosteronu, libido i możliwości rozrodczych. Istnie również możliwość implantacji protezy jądra, które są nie do rozpoznania w wyglądzie i dotyku. Istnieją doskonale opracowane standardy i schematy postępowania w terapii raka jądra, dające szanse pełnego wyleczenia, ale warunkiem sukcesu jest wczesne rozpoznanie guza.
Leczeniem wczesnych postaci nowotworów układu moczowo-płciowego u mężczyzn zajmuje się urolog, nie onkolog. Podstawową metodą postępowania jest chirurgiczne usunięcie guzów. W przypadku raka prostaty operacja polega na usunięciu gruczołu wraz z pęcherzykami nasiennymi i w uzasadnionych wskazaniach okolicznymi węzłami chłonnymi. Obecnie na świecie i od niedawna również w Polsce, a także w obu bydgoskich Szpitalach Uniwersyteckich radykalne prostatektomie wykonywane są z wykorzystywaniem robota chirurgicznego da Vinci. Wprowadzenie nowoczesnych technologii pozwoliło na osiągniecie doskonałych wyników onkologicznych i czynnościowych. Największym problemem po operacji raka prostaty było nietrzymaniem moczu i zaburzenia wzwodów prącia. Wprowadzenie techniki wideochirurgii, laparoskopii i robota da Vinci zdecydowanie zredukowały prawdopodobieństwo wystąpienia tych skutków ubocznych. Im wcześniejsze rozpoznanie raka, tym większa szansa na wykonanie precyzyjniejszego zabiegu, lepsze wyniki terapii oraz mniejsze ryzyko wystąpienia pooperacyjnych problemów.
- Wyzwaniem współczesnej medycyny jest dążenie do osiągnięcie długowieczności – podsumowuje prof. Jarzemski. - Wyzwaniem współczesnego człowieka jest dążenie do osiągnięcia jak najlepszego komfortu życia. Jeżeli chcemy długo żyć, zachowując jednocześnie odpowiednią jakość życia, zacznijmy dbać o swoje zdrowie już dzisiaj. Tego jednego zadania nie wolno odkładać na później. Pamiętajmy, że tylko jedna sytuacja może spowodować, że stracimy wszystko - utrata zdrowia.